Kasia, 26 lat.
Mieszkam w pięknym mieście Łodzi - tak uważam, to miasto za piękne!
Od stycznia 2015r. zaczęłam walkę o lepsze życie. Walka trwa do dzisiaj.
Nowy rok jest dla większości początkiem zmian. Nowy rok kojarzy się z postanowieniami na nadchodzący rok - schudnę, zmienię pracę, zacznę uczyć się nowego języka, będę ćwiczyć, będę milsza, przebiegnę maraton, zacznę dbać o siebie itp
Dla mnie każdy poprzedni nowy rok był podobny - niezrealizowane postanowienia. Słomiany zapał i brak motywacji, szybko powodował powrót do nic nie robienia.
Ten rok chciałam zmienić! Chciałam na prawdę zacząć walczyć!
She belived she could so she did - nazwa bloga świadczy o tym, że uwierzyłam w to, że mogę i dałam radę!!
Walka trwa do dzisiaj, bo nie da się zmienić wszystkiego w cudowne 30 dni, 3 miesiące czy inną magiczną cyfrę. Nawyki wypracowane latami nie zmienimy w 30 dni. Jest to długotrwały proces, ale wart każdej poświęconej minuty, godziny czy doby.
Jak co roku w okolicach Sylwestra postawiłam sobie cele na nadchodzący 2015 rok. Jednym i najważniejszym z nich było schudnąć. Ale tym razem z głową, z pomocą i długotrwale.
Oczywiście święta i sylwestra spędziłam bawiąc się i korzystając z ostatnich dni wolności od diety. Hulaj dusza piekła nie ma.
Jak przyszedł styczeń 2015 poprosiłam narzeczonego by zrobił mi zdjęcia, które pozwolą mi w przyszłości porównywać zmiany.
|
archiwum własne - Styczeń 2015r. |
|
Zdjęcia wykonane w tamtym dniu były dla mnie otrzeźwieniem, tak jakby ktoś strzelił mi prosto w twarz. Zobaczyłam do jakiego stanu doprowadziłam swój organizm, jak moje ciało zmieniło się. Wiedziałam, że mam do zrzucenia sporo, że moja waga świadczy o otyłości, ale te zdjęcia pokazały mi dopiero do jakiego stanu doprowadziłam swoje ciało.
Te zdjęcia stały się moim ostrzeżeniem - mówiły mi: "zobacz do czego doprowadziłaś! czas to zmienić".
Były też moją motywacją, bo nie chciałam dłużej tak wyglądać.
Chciałam móc cieszyć się piękną figurą!
Nie będę mydlić nikomu oczy, że moja walka przebiegała idealnie. Bo to nie prawda. Odstawienie fast food, napojów słodkich i gazowanych, odstawienie słodyczy, alkoholu i co najgorsze pożegnanie się z myślą, że zjem co tam będzie w lodówce i na co będę miała ochotę i o której będę miała ochotę wcale nie należało do łatwych rzeczy. A do tego doszły treningi kilka razy w tygodniu.
Pierwsze dwa miesiące nie przebiegały kolorowa, ale nie poddawałam się. Zobaczyłam pierwsze zmiany w swoim ciele. Zaczęłam się lepiej czuć. Zaczęły powoli znikać problemy gastryczne.
Po 3 miesiącach moje myślenie się zmieniło, moje ciało się zmieniało. Byłam dumna z mojego sukcesu. Ale nie poddawałam się tylko dalej pełna sił pędziłam do celu.
Dzięki pracy, którą włożyłam schudłam 10kg.
|
archiwum własne - Maj 2015 |
Cała przemiana zajęła mi 5 miesięcy. Po 5 miesiącach mogłam śmiało powiedzieć, że jestem zadowolona z efektów jakie wypracowałam.
Zmieniło się wiele w moim życiu:
✓ podejście do treningów - przestałam traktować je jako przymus, a zaczęłam odczuwać przyjemność. Uzależniłam się od nich. Teraz nie wyobrażam sobie odpuścić dnia treningowego. Niby co miałabym robić przez ten czas w domu? Leżeć przed tv? nie ma mowy!
✓ podejście do diety - dieta przestała być dla mnie koszmarem. Przestałam postrzegać ją jako "dietę", a zaczęłam traktować ją jako moje żywienie, które pozwala mi prawidłowo funkcjonować i czuć się dobrze.
✓ wiara w siebie - dzięki całej zmianie moje podejście do samej siebie się zmieniło. Moja psychika. Przestałam poddawać się na początku. Teraz myślę kategoriami: "mogę", "zrobię", "uda mi się".
✓ motywacja - w końcu przestałam myśleć "jakby było fajnie gdyby", a zaczęłam działać!
Teraz mam nowe cele, chciałabym schudnąć jeszcze kilka kilo, chciałabym pozbyć się mojego brzuszka i wypracować widoczne mięśnie brzucha. Jest dużo nowych wyzwań.
Każdego dnia walczę i dzięki temu każdego dnia jestem bliżej mojego celu!
Cieszy mnie to, że od czerwca kiedy zakończyłam pierwszy etap redukcji moja waga waha się +/- 1kg, a przy mojej tendencji do tycia jest to już wielki sukces świadczący o tym, że lepiej wolniej schudnąć ale zdrowo i na dłużej.